Sąsiedzkie kłótnie i dalecy sojusznicy - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
11036
post-template-default,single,single-post,postid-11036,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Sąsiedzkie kłótnie i dalecy sojusznicy

Zbigniew Wolski

Od kilku miesięcy obserwujemy nagły zwrot w naszej polityce zagranicznej, konsekwencje nowych pomysłów wpływają na gospodarkę i na nasze bezpieczeństwo.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości znani są z niechęci do największych naszych sąsiadów, czyli Niemiec i Rosji. Jeśli oprzemy się na relacjach z mediów publicznych, wówczas łatwo znajdziemy powody takiego stanu rzeczy. W myśl bardzo prostych założeń, jakie nam sprzedaje prezes Kurski, powinniśmy nie lubić Niemców, ponieważ poprzez ich niefrasobliwość wobec emigrantów zagrożona jest nasza tożsamość narodowa i religia. Jeszcze więcej na sumieniu mają Rosjanie. Nie chcą oddać wraku, aby cała prawda o katastrofie nie wyszła na światło dzienne. Prężą muskuły i wysyłają swoje wojska, gdzie chcą, a jak wiadomo przesmyk suwalski, czymkolwiek on jest, nie jest jeszcze obsadzony przez szpice NATO. Do tego Rosjanie są na tyle bezczelni, że nie chcą ani naszych jabłek, ani naszej wieprzowiny. Jabłka można później rozdać komu popadnie, co stało się modne, lecz niesmak i tak pozostaje. Należy obiektywnie stwierdzić, że nie brakuje naszej dyplomacji rozmachu. Sprzeczki z Litwinami o to, aby nazwiska ich obywateli pochodzenia polskiego brzmiały bardziej z polska, nie dorównałyby wielopłaszczyznowemu konfliktowi z wiodącym krajem Unii Europejskiej oraz z mocarstwem światowym. Niejako dla zasady oberwało się też Szwedom, za ich pobłażanie dla szariatu i rosnącą rolę muzułmanów w tym chłodnym z pozoru kraju.
Jeśli tylko jest ku temu sposobność, raźno kłujemy gdzie popadnie małą szabelką. Pomysł na umieszczenie tarczy antyrakietowej u nas nie zrodził się w Ministerstwie Obrony Narodowej pod wodzą Antoniego Macierewicza, ale obecnie przyszedł dobry czas na jego realizację. Kreml połknął przynętę i oświadczył, że w momencie, gdy w Redzikowie pojawią się rakiety, miasto to stanie się celem dla rosyjskich pocisków. Nie jest to dobra wiadomość dla okolicznych mieszkańców, nie jest to także dobra wiadomość dla nas wszystkich. Naiwnie byłoby zakładać, że obecnie Rosjanie w nas nie celują, ale nie zmienia to faktu, że napięcie pomiędzy naszymi krajami wzrośnie. Lecz idziemy za ciosem i wdrażamy, również odgrzewany, pomysł na przekopanie Mierzei Wiślanej. Mamy ku temu dobre powody, z pomocą kanału i śluz na nim przybędzie nam kolejny port morski z prawdziwego zdarzenia w Elblągu. Obecnie jego rola jest znikoma ze względu na niewystarczające, maksymalne zanurzenie statków, które mogą dotrzeć do niego, płynąc dookoła mierzei.
Ale miało być o zarzutach wobec Rosjan. Jednym z nich jest pogląd, że Rosjanie nie dbają o tor wodny prowadzący do Elbląga w zimie, nie wysyłają tam lodołamaczy, przez co żegluga podczas tej pory roku jest niemożliwa. Tyle w związku z naszym formalnym stanowiskiem. Moskwa odbierze prace nad kopaniem kanału jako jeszcze jeden atak na jej bezpieczeństwo. Flota Bałtycka Federacji Rosyjskiej stacjonująca w Kaliningradzie będzie narażona na atak z dwóch stron. Chociaż najlepsze lata wspomnianej floty już dawno minęły, to jej rolą dziś nie jest już zdobycie cieśnin duńskich, jak podczas zimnej wojny, lecz stałe denerwowanie swoją obecnością NATO. Dla Rosjan istnieją sprawy naprawdę ważne. Jedną z takich spraw jest II wojna światowa. W zamęcie dekomunizacji i usuwania wszelkich symboli z lat minionych błędem jest piętnowanie żołnierzy radzieckich, którzy polegli na naszych ziemiach. Może nie istnieje potrzeba stawiania im wielkich obelisków, ale nie wolno nam niszczyć obecnych miejsc spoczynku. Takie poczynania, odpowiednio przerobione przez media kremlowskie, są znakomitą propagandą o złych i niewdzięcznych Polakach. Putin dobrze sprzedał koncepcję Nocnych Wilków i teraz w okolicach każdego początku maja nasze służby graniczne mają pełne ręce roboty z orzekaniem o przynależności, lub też nie, do tego dość elitarnego grona wszelkich obywateli rosyjskich, podróżujących na jednośladach. Oczywiście sukcesy pograniczników skutkują komentarzami w mediach, tyle tylko, że w naszych mediach mowa jest o skuteczności Straży Granicznej, a w rosyjskich o złośliwości Polaków.
Jeśli chodzi o Niemców, to wiadomo, że prawdziwych Niemców już nie ma, ponieważ ich miejsce zajęli emigranci obcy nam kulturowo. Jednak ci ostatni Niemcy, gdzieś jeszcze pochowani, nie pragną niczego innego jak kupienia naszej ziemi, aby pozbawić nas ojcowizny. Najważniejszym zarzutem, w dużej mierze prawdziwym, jest teza o wspólnych interesach gospodarczych naszych sąsiadów, a w szczególności o rzuceniu nas na kolana w zakresie surowców energetycznych. Na ten temat można wiele powiedzieć, ale lepiej byłoby kontynuować budowę alternatywnych do wschodnich źródeł pozyskiwania gazu i ropy naftowej.
Media publiczne, może już wkrótce narodowe, dowodzą, że jesteśmy w potrzasku i nie wiadomo jak moglibyśmy skończyć, gdyby nie nasz największy sojusznik, czyli Stany Zjednoczone. Uważam, że nasz punkt widzenia jest dość życzeniowy. Może chcielibyśmy, aby wojsko amerykańskie stało na naszej wschodniej granicy, ale niestety nie chcą tego Amerykanie. Na nic barwne relacje z ćwiczeń wojskowych z udziałem Amerykanów, poza czasową i symboliczną obecnością, Jankesi nadal stacjonują gdzieś daleko w Europie. Jeśli sięgam pamięcią do nieodległej przeszłości, to przypominają mi się wydarzenia związane z zakończeniem stacjonowania w naszych granicach Armii Radzieckiej. Wówczas wiele mówiło się o braku pełnej niezależności , jeśli obca armia posiada stałe bazy u nas. Widać świat się zmienia, a wraz z nim retoryka i punkt widzenia. Obecnie, aby być niezależnym trzeba dopominać się stałych baz obcej armii. Doświadczenie ostatnich dwudziestu kilku lat uczy niezbicie, że najbardziej na bezpieczeństwo i niezależność również, ma wpływ brak jakichkolwiek wojsk w pobliżu, czy to bardziej lub mniej sojuszniczych.
Życzmy sobie, aby wkrótce przyszedł czas zasypywania głębokich rowów, dzielących nas z sąsiadami, wykopanych dość szybko przez obecny rząd. Oby te rowy nie okazały się nazbyt głębokie do zasypania i oby nie zostały na stałe.