Przestrzeń Wolności - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
11060
post-template-default,single,single-post,postid-11060,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Przestrzeń Wolności

Niedawno narodził się projekt KOD – „Przestrzeń Wolności – jakiej Polski chcemy”, który jest wieloletnim zamierzeniem edukacyjnym, skierowanym do wszystkich obywateli. Z Olgierdem Świerzewskim rozmawia Przemysław Wiszniewski
Czy „Przestrzeń Wolności“ jest projektem edukacyjnym, a jeśli tak, to w jaki sposób będzie zachęcał obywateli do korzystania z tej nauki?
Myśląc o projekcie „Przestrzeń Wolności” myśleliśmy przede wszystkim o standardach demokracji, o etyce politycznej, o pewnych zobowiązaniach, które powinny obowiązywać polityków. Czy kampania wyborcza ma polegać na tym, że będziemy się prześcigać w coraz bardziej nierealistycznych obietnicach? Czy jak zaproponuję 10 tysięcy na każde dziecko i dodam jeszcze na każdego rodzica emeryta, to wygram wybory? Gdzie są granice tego szaleństwa? Często od kolegów z Zachodu słyszmy, że w ich krajach pewne zachowania, które można określić mianem „prawnego kuglarstwa”, by nie przeszły, bo nie, bo poza tym, że ma się prawo, to obowiązuje coś, co można nazwać zwyczajem, etyką, poczuciem odpowiedzialności. I właśnie te elementy, pozaprawne, chcemy nazwać, opisać i ogłosić w postaci 21 postulatów w dokumencie Karta Wolności, traktując je jako moralne zobowiązanie polityków. W tym względzie projekt będzie miał ogromny ładunek edukacyjny, bo chcemy pokazać, że w dojrzałych demokracjach znaleziono sposoby na wiele zagadnień, które nam wydają się trudne do rozwiązania. Chcemy pokazać, że obywatel jest podmiotem, cenzorem, że demokracja to nie jeden dzień wyborczy, ale proces ciągły.
Stefan Bratkowski jeszcze w stanie wojennym postulował budowę zrębów społeczeństwa obywatelskiego, a potem Jacek Kuroń i Aleksander Małachowski nawoływali do solidaryzmu społecznego. Na tamtych lekcjach wychowały się pokolenia. W ostatnich dekadach ich zabrakło. Czy projekt obywatelski „Przestrzeń Wolności” jest w jakimś sensie kontynuacją tamtych przedsięwzięć? Czy ma jakieś wzorce?
Oczywiście, że sięgamy po autorytety osób wybitnych, jak Tadeusz Mazowiecki, Władysław Bartoszewski, Jacek Kuroń. Zresztą z Panią Danutą Kuroń odbyłem wspaniałe, pouczające rozmowy, które wpływają na treść projektu. Mamy mnóstwo pozytywnych wzorców z krajów o rozwiniętej wrażliwości demokratycznej, takich choćby jak Kanada, Norwegia, Australia. Ale do samego początku zrezygnowaliśmy z idei projektu czysto eksperckiego na rzecz włączenia możliwie szerokiego grona obywateli do sformułowania owych 21 postulatów. Wiemy, że nie będzie to zadanie łatwe, że wielu będzie chciało tę ideę ośmieszyć, krytykować dla samej krytyki, ale nie mamy innego wyboru – albo nam się to uda teraz, albo stracimy szansę zbudowania czegoś wspaniałego dla naszych dzieci i wnuków. To odpowiedzialność wobec pokoleń.
Prawica będąc w opozycji debatowała m.in. w tzw. klubie Ronina. Rozmowy te cieszyły się sporym powodzeniem ze względu na kontrowersyjność stawianych tez. W jaki sposób KOD zamierza uatrakcyjnić swoje debaty?
Mamy wiele pomysłów na otwarty dialog. Ale nie mamy zamiaru wymyślać tez kontrowersyjnych, iść ścieżką hejtu, dziejowego spisku i sensacji. W ten sposób niczego nie zbudujemy. Naszymi wzorcami są raczej wielcy etycy polityczni: Gandhi, Martin Luther King, Nelson Mandela, Lech Wałęsa czy Jan Paweł II, i Dalajlama. Nie ustawiając się po stronie partyjnych sympatii, będziemy starali się spojrzeć na rzeczywistość jak najbardziej obiektywnie, zebrać jak największą ilość informacji od obywateli. Słuchać i starać się odpowiedzieć, czy możemy zbudować Polskę, która zrealizuje te nazwane aspiracje.
Fundacja Batorego, podobnie zresztą jak szereg innych organizacji pozarządowych, organizuje cykliczne debaty na tematy związane z demokracją i państwem prawa, a także samorządnością, prawami obywatelskimi, etc. Rejestracje tych debat pojawiają się w internecie, ale publikacje nie budzą żywszego zainteresowania. Jak projekt „Przestrzeń Wolności” zamierza dotrzeć do tych środowisk, dla których barierą w zrozumieniu może być np. hermetyczny język?
Jeśli projekt będzie posługiwał się hermetycznym językiem, to znaczy, że obywatele są bardzo wyedukowani, bo to będzie przede wszystkim ich zdanie. My rezygnujemy z uczenia przez nauczenie, chcemy edukacji nas wszystkich poprzez dialog. Pytanie: czego pragniesz? Jeśli byłbyś premierem, jak starałbyś się zrealizować takie pragnienia obywateli? Skąd byś wziął na to pieniądze? Itd. Najprostszy schemat z możliwych. Ale wiemy, że odpowiedzi rodzą kolejne pytania, aż dotrzemy do konkluzji, porównamy je z naszą rzeczywistością, porównamy ze wzorcami na świecie i spytamy siebie samych, dlaczego nie u nas?
Powszechna aktywizacja obywatelska jest pewnym stanem idealnym z punktu widzenia społeczeństwa, ale niekoniecznie z punktu widzenia jednostki. Jak organizatorzy „Przestrzeni wolności” przekonają obywateli, że warto się angażować w sprawy państwa? Czy przez ideę małych ojczyzn? Czy „Ruchy miejskie” młodego pokolenia mogą tutaj stanowić jakiś wzorzec?
Nie myślmy o projekcie w kategoriach wielkich kolektywnych i chaotycznych działań. To raczej budzenie świadomości. Zaczyna się to od najprostszych zagadnień: dlaczego dotąd nie skanalizowano naszej wioski, dlaczego zlikwidowano transport do szkoły lub czemu szpital zamknął jakiś oddział w naszej miejscowości? Dzisiaj używamy języka poddańczego, który odziedziczyliśmy po okresie komunizmu. ciągle są oni, władza, tamci. Ciągle jest w nas rodzaj rezygnacji i poczucia beznadziei, że nie mamy na nic wpływu. Jeśli taki jest stan faktyczny, to znak, że musimy zmienić gruntownie system prawny w Polsce. Ale jeśli nasz mały wpływ na to, co się dzieje jest wynikiem naszej bierności, to wina jest po naszej stronie i musimy to zmienić.
Wiadomo, że obywatele interesują się stanem zasobności państwa, zwłaszcza w kontekście własnej kieszeni, ale na ogół stronią od zagadnień ekonomicznych w teorii. Czy jest jakiś sposób, by zachęcić do ludzi do nabywania kompetencji ekonomicznej?
Tak, ten sposób jest prosty. Nauczmy się rozumieć budżet gminy, pytajmy, na co idą pieniądze. Na poziomie kosztów i wydatków budżet gminy niewiele różni się od budżetu rodziny. Kiedy będziemy wiedzieć, jak są wydatkowane pieniądze publiczne, kiedy nauczymy się oceniać wydatki po efektach, wówczas zrobimy dostatecznie wielki krok w budowaniu naszej świadomości obywatelskiej. Skomplikowana ekonomia zaczyna się tam, gdzie w grę wchodzi tworzenie przychodów, konkurowanie o inwestycje, obniżanie kosztów obsługi zadłużenia. To możemy pozostawić fachowcom.
Czy „Przestrzeń Wolności” będzie korzystała z doświadczeń zagranicznych i z pomocy instytucji i osób z zagranicy, a jeśli tak, czy nie istnieje zagrożenie, że cudze rozwiązania mogą być traktowane jako obce i nieprzystosowalne do tutejszych warunków?
Oczywiście. Każdy uczy się podglądając innych, każdy pozyskuje wiedzę i doświadczenie, aby nie eksperymentować. A mądrość polega na tym, aby rozwiązania takie mądrze zaszczepiać u siebie. Dlatego kolejność powinna być taka: Sami szukamy odpowiedzi, a kiedy mamy już własne pomysły – sięgamy do wzorców i je konfrontujemy. Czasem znajdujemy gotowe rozwiązanie, dla czegoś, co wydaje nam się zbyt trudne. Przykładem mogą być neutralne media państwowe. Jak sprawić, aby były możliwie obiektywne?
W Polsce na skutek rozpętania histerii antyuchodźczej wzrosły nastroje nacjonalistyczne. Nacjonalizm jest przekonaniem łatwym do przyswojenia i trudnym do zwalczenia. Czy KOD opracował metody radzenia sobie z tym problemem?
Są dwie metody: jedna to patriotyzm. Nigdy żaden kraj nie zbudował na długo silnego państwa w oparciu o ksenofobię i nacjonalizm. To może się wydawać kuszące, nawet na krótką metę dawać jakiś pozorny zastrzyk entuzjazmu. Ale po pewnym czasie zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy sami w świecie, który rozwija się znacznie szybciej dzięki otwartości. Powiedzmy sobie szczerze: dziś rynki są globalne, mały rynek Polski, w oderwaniu od Unii Europejskiej nie znaczy praktycznie nic. Zatem patriotyzm wymaga od nas mądrości, a nie manifestowania niechęci, która zraża do nas innych. Druga metoda to rozmowa o wartościach. Zarówno chrześcijańskich, jak i lewicowych, humanistycznych, wyrosłych na gruncie oświeceniowej refleksji o godności ludzkiej. Ksenofobiczny nacjonalizm, z obydwoma źródłami naszych wartości jest sprzeczny. Nie można wyciąć z Ewangelii przypowieści o dobrym Samarytaninie, a więc o człowieku, z innego narodu niż Żyd, któremu pomógł i zapomnieć o pytaniu: kto jest naszym bliźnim. To co łączy nas w KOD, niezależnie od tego czy jesteśmy wierzący czy nie, konserwatystów i socjaldemokratów, to właśnie pięknie ujęte w preambule do naszej Konstytucji odwołanie do wartości. I tych wartości pragniemy bronić.
 


Olgierd Świerzewski – radca prawny, doradca biznesowy, pisarz, autor głośnego „Zapachu miasta po burzy” oraz mającej premierę w maju powieści „Master”. Pracował dla Komitetu Integracji Europejskiej, OECD, firmy audytorsko-doradczej z tzw. Wielkiej czwórki oraz był partnerem zarządzającym polskiego przedstawicielstwa kolejno w jednej z globalnych brytyjsko-amerykańskich kancelarii prawnych oraz największej azjatyckiej firmy prawniczej.