Do kogo ta mowa? - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
6811
post-template-default,single,single-post,postid-6811,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Do kogo ta mowa?

Do kogo ta mowa?
Przemysław Wiszniewski

Adresatami działań Komitetu Obrony Demokracji są trzy podmioty: po pierwsze obywatele RP, po drugie zła władza i po trzecie – zagranica. Mówię to od początku i będę powtarzał w nieskończoność. Świadomość, do kogo adresujemy nasz przekaz, ma znaczenie fundamentalne dla jego skuteczności. I dla naszej determinacji, ponieważ mamy być długodystansowcami, a nie sprinterami.
Jesteśmy wszyscy sfrustrowani. Podlegamy sprzecznym stanom – nosimy w sercu poczucie krzywdy, ale też poczucie winy. Skrzywdzenie nie wymaga tu omawiania – przeczuwamy, że zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym, pod tymi rządami w perspektywie kilku lat będzie nam się powodziło gorzej. Wyrzuty sumienia natomiast wynikają ze spojrzenia wstecz, że nie byliśmy dość zaradni, że nie zdołaliśmy zapobiec złej władzy – naszej klęsce.
Wynikają stąd, z huśtawki emocjonalnej, zarzuty, że KOD właściwie nie jest skuteczną organizacją. Faktycznie, jeśli ktoś się spodziewa natychmiastowego efektu, nie tak łatwo go dostrzec. Tym bardziej, jeśli ktoś liczy na efekt radykalny, czyli pozbycie się złej władzy, a przynajmniej zablokowanie jej szkodliwych decyzji i posunięć.
Ale efekty – zaręczam – już się pojawiły, i będą kolejne. Spróbujmy zatem razem ich poszukać.
Pierwowzór KOD-u, Komitet Obrony Robotników powstał w 1976 roku, w związku z wydarzeniami w Radomiu i Ursusie. Gierek zdecydował się na podwyżki cen artykułów żywnościowych, więc wybuchły tam protesty robotnicze. Wówczas po raz pierwszy w dziejach powojennej opozycji antykomunistycznej, robotników szeroko wsparli dysydenci ze sfer inteligenckich. Wcześniej opór wobec władzy odbywał się na zasadzie mijanki: do strajków robotniczych nie dołączała opozycja demokratyczna, a z kolei od jej akcji protestacyjnych dystansowali się robotnicy. Oczywiście, to duży skrót i uproszczenie, ale jednak właśnie KOR był takim wolnościowym bytem, w którym po raz pierwszy ujrzeliśmy solidarność i jedność wszystkich obywateli tłamszonych przez dyktatorską władzę, niezależnie od pochodzenia.
Solidarność właściwa, a więc ta pierwsza, z 80 roku czerpała właśnie z KOR-u i my z niego czerpiemy: wszyscy obywatele RP mogą dołączyć do manifestacji KOD-u. Pikiety i demonstracje, organizowane przez KOD, są adresowane do wszystkich obywateli, ponieważ wszyscy padamy ofiarą rodzącego się autorytarnego systemu bezprawia.
Możemy różnić się radykalnie światopoglądowo i w rozmaity inny sposób, ale łączy nas niedola życia w państwie, u którego sterów zainstalował się reżim. Najlepiej tę jedność naszą, pomimo różnorodności, opisał Mateusz Kijowski w słynnym przemówieniu: „My, naród!„.

Możemy różnić się radykalnie światopoglądowo i w rozmaity inny sposób, ale łączy nas niedola życia w państwie, u którego sterów zainstalował się reżim.

Od inauguracji pisowskich rządów upłynęło niewiele czasu, ale zadziało się na tyle dużo, że w naszej pamięci być może zatarło się owo dojmujące wrażenie traumy i towarzyszące mu przeżycia strachu, bezradności i wyobcowania. Sytuacja psychologiczna obywateli odbija się na ich funkcjonowaniu w przestrzeni publicznej i prywatnej. Władzy autorytarnej bardzo zależy na tym, ażeby utrzymać taki stan, gdyż człowiekiem zastraszonym, bezradnym i nie mającym oparcia w innych łatwo manipulować i łatwo nim kierować wbrew jego własnym interesom.
Kiedy jednak niemal natychmiast pojawił się KOD, wymyślony przez Krzysztofa Łozińskiego i wcielony w życie przez Mateusza Kijowskiego, zyskaliśmy szansę na zmianę tego stanu. Zyskaliśmy nadzieję, że uda się nam ten koszmarny czas reżimu jakoś wspólnie przetrwać. Prysło poczucie alienacji i bezradności. Jesteśmy razem, silni tą KOD-erską wspólnotą. Kto szuka tak potężnego wsparcia, w każdej chwili może dołączyć.
Dodam od siebie, że sam początkowo z dużą dozą nieufności podchodziłem do manifestacji KOD-u ze względów charakterologicznych (piszę o sobie, bo mam wrażenie, że jest więcej takich, jak ja): nie znoszę tzw. „owczego pędu”, mam irracjonalny lęk przed zbiorowiskiem ludzkim, przed tłumem. Jestem introwertykiem i indywidualistą, a jednak przemogłem się i w imię wyższej idei zacząłem w tym tłumie brodzić. Kiedy przyglądasz się z bliska twarzom, wiesz, że są życzliwe, tłum przestaje być anonimowy, staje się wielotysięczną wspólnotą konkretnych ludzi, takich samych, jak Ty.
Drugim efektem istnienia KOD-u jest opór wobec złej władzy. Gdyby władza autorytarna nie napotkała oporu, znacznie szybciej i konsekwentniej wprowadzałaby złą zmianę. Wiemy z doniesień prasowych, że Jarosławowi Kaczyńskiemu, głównemu architektowi złej zmiany, nie w smak nasz KOD. Stanowi bowiem skazę na jego wizji pisowskiego reżimu, któremu wszyscy przyklaskują: czy to ze zwykłej głupoty, czy z wyrachowania, czy wreszcie ze strachu. Ruch obywatelskiego sprzeciwu, jakim jest KOD, to uzupełnienie opozycji parlamentarnej, która, będąc w mniejszości, straciła możliwość skutecznego wpływu na rząd pisowski. Jest zatem KOD niezbędnym czynnikiem stabilizującym poczynania Kaczyńskiego, który zmierza do władzy absolutnej.
Przypomnijmy tutaj, że w demokracji kryterium siły jest zastąpione kryterium dobra wspólnego, a więc troski o wszelkich wykluczonych, dyskryminowanych, potencjalnie poszkodowanych. Większość podejmuje wprawdzie decyzje, ale tylko takie, w wyniku których uszczerbku nie poniosą jakiekolwiek mniejszości. Taki stan rzeczy wynika nie tylko ze wskazań etycznych, ale też z pragmatyzmu, ponieważ każdy z nas może w każdej chwili znaleźć się w sytuacji pominiętego (np. bariery architektoniczne należy likwidować nie tylko dla wygody niepełnosprawnych, ale też dla wygody matek pchających wózki, czy osób ze złamaną nogą, etc.).
W reżimie mamy do czynienia z odbiciem lustrzanym: obowiązuje kryterium siły. Kto ma siłę, ten wygrywa. Słaby przegrywa i zostaje zmieciony z powierzchni zdarzeń. Kaczyńskiemu wobec tego należy przeciwstawić się wielotysięcznym tłumem niepogodzonym z niszczeniem demokracji, deptaniem konstytucji i sprzeniewierzaniem się naszym wolnościom obywatelskim (np. ustawą o powszechnej inwigilacji). Dlatego powstał KOD, byśmy mogli mocą naszych charakterów i naszą odwagą przeciwstawić się dyktatorskim zapędom Kaczyńskiego. Odwagą, dodajmy, zrazu deklaratywną, którą być może będziemy zmuszeni zamanifestować faktycznie: „Jeśli PiS zmieni prawo o demonstracjach, wyjdziemy na ulice nielegalnie. Mamy doświadczenia z lat 80.
Wreszcie trzecim efektem istnienia KOD-u jest pokazanie całemu cywilizowanemu światu, Europie i Ameryce, że obywatele polscy, to nie to samo, co pisowska władza. Że nie jesteśmy zniewoleni, że nie dajemy przyzwolenia złej władzy, że buntujemy się przeciw jej zakusom stworzenia z Polski autokracji Kaczyńskiego. PiS, rzecz jasna, wymyśla nam (i opozycji parlamentarnej) od donosicieli, że donosimy „obcym” na swój kraj, że brudy należy prać we własnym gronie. Pamiętajmy wszakże, iż to funkcjonariusz reżimu, Waszczykowski wystąpił z zapytaniem do Komisji Weneckiej o opinię. Poza tym, słusznie chyba mniemamy, że zagranica wprawdzie realnie nie jest w stanie nam pomóc, ale ma rozmaite możliwości wpływu, by dyscyplinować autorytarną wadzę i powstrzymywać ją przed demolowaniem państwa. Dlatego z taką nadzieją przyglądamy się delegacji KOD-u w USA oraz pobytowi w Polsce przedstawicieli europejskich gremiów decyzyjnych.
Zagranica może nas wspierać i realnie nas wspiera, ale to nie ona ostatecznie upora się z naszym kłopotem. Z nim musimy uporać się my sami, polscy obywatele. I temu także ma służyć nasz KOD. Jak mawiał bowiem nieżyjący Marek Nowicki z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i Komitetu Helsińskiego w Polsce, obywatel pośród rozlicznych praw i swobód ma tylko cztery obowiązki: płacenia podatków, respektowania wyroków sądowych, obrony ojczyzny przed wrogiem i obalenia autorytarnej władzy w sposób w miarę możliwości demokratyczny, z pomocą wyborczych procedur.