Z Bośni i Hercegowiny do Zarządu Głównego - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
19148
post-template-default,single,single-post,postid-19148,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Z Bośni i Hercegowiny do Zarządu Głównego

To był chyba najspokojniejszy i najsprawniej przeprowadzony zjazd KOD-u. Duża w tym zasługa prowadzącego obrady Jędrzeja Ochremiaka. Delegaci częściowo zmienili władze Stowarzyszenia i częściowo zmienili statut. Przyjęli też ważne uchwały w sprawie Hongkongu i niedawnego wyroku TSUE.

Piąty (i czwarty nadzwyczajny) Krajowy Zjazd Delegatów Komitetu Obrony Demokracji rozpoczął się od aplauzu dużej części delegatów dla Magdaleny Filiks, do niedawna pełniącej obowiązki przewodniczącej KOD-u, a od niedawna bezpartyjnej posłanki, która weszła do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej.
– Wykorzystajmy mądrze to, że mamy swoją posłankę – apelowała Małgorzata Lech-Krawczyk.

Trzeba było założyć KOD

Jarosław Marciniak, ustępujący członek Zarządu Głównego, przypomniał początki naszego Stowarzyszenia.
– Cztery lata temu KOD powstał w internecie, bo jedna z osób obecnych na tej sali napisała krótki manifest – wykonał ukłon w kierunku Krzysztofa Łozińskiego. – Wkrótce potem tysiące ludzi wyszło na ulicę, żeby bronić najważniejszych wartości.
Przypomnijmy, że pod koniec 2015 r. Krzysztof napisał tekst pt. „Trzeba założyć KOD”. W odpowiedzi Mateusz Kijowski założył grupę na Facebooku, a Jarosław Marciniak fanpage. Potem zarejestrowano Stowarzyszenie. Mateusz Kijowski odszedł z KOD-u prawie dwa i pół roku temu, kilka miesięcy po wybuchu afery fakturowej. Natomiast Stowarzyszenie działa nadal.
– Dziękuję wam wszystkim za te cztery lata – powstał ze swego miejsca Krzysztof Łoziński. – Przez ten czas często spieraliśmy się, ale to normalne, że mamy różne zdania na różne tematy. Organizacja, w której wszyscy mają tę samą opinię na każdy temat, akurat rządzi w Polsce. I organizacja ta nie ma nic wspólnego z demokracją. Można się różnić i się przyjaźnić. Ważne, żeby szanować wyniki głosowania.
Delegaci podziękowali mówcy oklaskami, a zjazd przyjął uchwałę przyznającą Krzysztofowi Łozińskiemu status honorowego członka Komitetu Obrony Demokracji.
W dalszej kolejności krótki wykład wygłosił prof. Bartłomiej Nowotarski, który na wstępie podkreślił, że kiedy zagrożona jest praworządność, to demokrację praktycznie można uznać za upadłą. Mówca dał nam jednak nadzieję, napomykając, że niedawno w dwóch latynoamerykańskich państwach tamtejsi prezydenci ustąpili pod naporem organizacji pozarządowych oraz wkurzonych obywateli. A wkurzenie wzięło się stąd, że obywatele poczuli się oszukani przez tych, których dotychczas uważali za swoich dobrodziejów.
– Dlatego też KOD jako ruch powinien trwać, może niekoniecznie manifestując z każdego powodu – podsumował wykładowca. – Powinien zbierać siły i czekać na dobry moment. Partie polityczne bez ruchów społecznych sobie nie poradzą.
Na koniec profesor Nowotarski powrócił do przyczyn upadku demokracji w Polsce. Jest ich co najmniej cztery. W społeczeństwie polskim nastąpił spadek zaufania do tej formy rządów. Na całym świecie partie polityczne uległy osłabieniu i w dużej mierze straciły zdolność do reprezentowania ludzi.
– Jednak osłabienie bezpieczników demokracji nastąpiło jeszcze przed pojawieniem się zagrożenia w postaci PiS-u – zwrócił uwagę naukowiec. – Osłabiono chociażby weto senackie.
Czwarta przyczyna to polaryzacja społeczeństwa sztucznie wywołana przez polityków.
– Już w 2014 r. PiS miał przygotowaną opowieść o tzw. „dobrej zmianie” – zauważył Radomir Szumełda. – Pisowcy oparli się przy tym na badaniach społeczeństwa i na zagranicznych ekspertach, którzy stworzyli profil narratora tej opowieści. Potem wystarczyło urządzić casting i znaleźć kogoś takiego, jak Duda. Natomiast partie opozycyjne robią łapankę na kandydatów, co niestety podwyższa szanse rzeczonego Dudy.
Radomir Szumełda przedstawił też cztery tematy, które będą dyskutowane w najbliższej przyszłości. Będą to praworządność, samorządność, ekologia i zmiany klimatyczne oraz rosnące w siłę ugrupowania neofaszystowskie.
– Moim zdaniem jako KOD powinniśmy się skoncentrować na praworządności i ewentualnie zmianach klimatycznych, które dotyczą nas wszystkich – zakończył.

Strażnicy czy politycy?

Wtedy mikrofon znów wziął do ręki Jarosław Marciniak, który zdefiniował wybór, jakiego KOD będzie musiał dokonać jeszcze w tym roku.
– Albo będziemy organizacją stricte strażniczą, co po doświadczeniach z Obywatelską Kontrolą Wyborów raczej się nie powiedzie – zawiesił głos. – Możemy też stać się jednak bytem bardziej politycznym. A to politycy wprowadzają w życie nowe regulacje prawne…
– PiS zniszczył polską demokrację, bo ta już wcześniej była wadliwa – Piotr Pawłowski, kolejny mówca, nawiązał do wykładu profesora Nowotarskiego. – Cechy dobrej demokracji to kolegialność, jawność i decentralizacja. KOD powinien być w tym przypadku wzorem, także jeśli chodzi o wewnętrzną organizację naszego Stowarzyszenia.
Krzysztof Król podsumował krótko wyniki koderów i innych aktywistów ulicznych w ostatnich wyborach parlamentarnych.
– Tu trzeba przede wszystkim wspomnieć o doskonałym wyniku Magdy Filiks – skłonił głowę. – Mamy też koderkę Gabrielę Morawską-Stanecką, która jest wicemarszałkiem Senatu, byłą koderkę Anitę Sowińską w Sejmie i posłankę Klaudię Jachirę, do niedawna aktywistkę uliczną – wymieniał.
– Na którego z tych parlamentarzystów może liczyć KOD? – zapytał Radomir Szumełda. – Na jedną posłankę. Na Magdę.
– Ludzie przyjdą do KOD-u, jeśli KOD będzie miał zrozumiałą dla nich wizję – rozpoczął swoje wystąpienie Łukasz Szopa. – Jestem wdzięczny za manifest Krzysztofa Łozińskiego, choć trzeba jednocześnie zauważyć, że był to tekst defensywny, odpowiadał na zagrożenia ze strony PiS-u. Oczywiście, filary pisowskiej władzy trzeba znać, żeby je stopniowo kruszyć. Samo wyjście tysięcy ludzi na ulicę jeszcze niczego nie zmieni.

Na skrzydłach lawiny

– Poczujemy wiatr w skrzydłach, kiedy będziemy wspierać i upowszechniać lokalne pomysły – wyraziła przekonanie Zofia Sanejko. – Spłaszczona struktura, koordynacja zamiast zarządzania, zespół doradców dla uszczuplonego Zarządu Głównego – rzucała hasła.
– W dużych miastach sobie radzimy, gorzej na tzw. prowincji – przyznał Longin Skrzypiński. – Tam trzeba zainteresować ludzi nie abstrakcyjnym słowem „Konstytucja, lecz sprawami, które dotyczą ich życia codziennego. Nie zapominajmy też o ekologii, która jest równie ważna jak demokracja. Jeśli zniszczymy sami siebie poprzez globalne ocieplenie, demokracja nie będzie nam już potrzebna…
– KOD winien być polityczną kuźnią kadr, ale przede wszystkim musi odzyskać swą polityczną moc, stać się cool, zaproponować coś więcej niż protest – apelował Jakub Karyś.
– Każdy z nas osobno jest jak płatek śniegu, ale wspólnie możemy stworzyć lawinę – rozpoczęła poetycko Kinga Łozińska. – Jedźmy do miasteczek i poszukajmy tam lokalnych siłaczek. Przekonajmy je, że tylko ład demokratyczny umożliwi im realizację ich celów. Historia ruchów społecznych uczy, że u podstaw leży mądra nadzieja, która mówi nam, że przyszłość jest nieznana. Aktywizm to skok w nieznane. Przyszłość ukryta jest w mroku, a zwycięstwo najczęściej jest częściowe i kruche.
– W wyborach prezydenckich musimy wesprzeć kandydata demokratycznego – przypomniał Bartłomiej Swaczyna. – Jako KOD powinniśmy jednak pozostać ruchem społecznym, bo na tym polega nasza unikalność. Nie powinniśmy przekształcać się w byt polityczny.
– Jednak ruchy obywatelskie mogą brać udział w wyborach, w 1989 r. tak było – przypomniał Krzysztof Łoziński.
– Nie jesteśmy neutralni, jesteśmy polityczni – przyznała Zofia Sanejko. – Nie powinniśmy się jednak przekształcać w partię, bo nasi członkowie mają różne poglądy. Skończmy też wciąż mówić o tych młodych, jesteśmy w dużej mierze ruchem pokoleniowym. Współpracujmy z ruchami młodych, ale jak z partnerami.
– KOD jest polityczny, ale i patrzy politykom na ręce – zastrzegła Katarzyna Witek. – Wsparliśmy w Łodzi kandydata PO do Senatu, bo to był dobry kandydat. Ale ten człowiek ma świadomość, że będziemy mu patrzeć na ręce – zapewniła.

Kubeł zimnej wody

– Opowiadacie, co powinniśmy zrobić, a jednak nie robicie tego w swoich regionach. Bo może niektórych rzeczy po prostu nie da się zrobić – Magda Filiks wylała na delegatów kubeł zimnej wody. – Mamy dość szczupłe kadry. Mamy też statut jak partia polityczna i rozbudowane struktury, a to oznacza koszty. Mamy 35 tys. zł średniego przychodu, a wynajmujemy 22 lokale. Paradoksalnie oczekujemy od członków Zarządu Głównego, żeby pracowali jako wolontariusze, a to de facto niemożliwe.
– Idziemy w tym samym kierunku, ale w grupach na FB się żremy – ubolewał Mirosław Michalski. – Regiony powinny ze sobą współpracować, bo w każdym regionie działają specjaliści z różnych dziedzin.
– Zgadzam się z Radkiem, że głównym zadaniem KOD-u jest walka o praworządność, ale przecież nie tylko – zastrzegła Ewa Topór-Nawarecka. – Trzeba wspierać grupy, które walczą o słuszne sprawy, kobiety, ekologów, młodych, mniejszości.
– W Olsztynie KOD wspiera swoim sprzętem Strajk Klimatyczny – dał przykład Jerzy Wądołowski. – Koderzy nie przemawiają, ale też nie wstydzą się logo, mają nasze flagi.
– Wciąż nie ustały przyczyny, dla których wyszliśmy na ulicę – przypomniał Adam Mazguła.
– Nie możemy być tylko antyPiS-em – ostrzegała Ewelina Pytel. – Musimy dbać o jakość demokracji. Partie same się nie zreformują, by stać się bardziej demokratyczne. Ale KOD może zgłosić taki projekt.
– Jesteśmy antyPiS-em, to nasze początki – zaoponowała Małgorzata Lech-Krawczyk. – Pierwsze protesty to był wkurw. Potem społeczeństwo uodporniło się na łamanie prawa przez rządzących, tak to działa..
– Apeluję o reprezentatywność regionów w Zarządzie Głównym –poruszył tymczasem inny problem Roman Piotrowski. – Nie mam nic przeciwko temu, żeby KOD był cool, byle nie był cold. A najlepiej niech będzie hot – nawiązał do wypowiedzi Kuby Karysia.

Kuba i jego drużyna

– Jestem zbudowany spokojną, otwartą dyskusją – pochwalił delegatów Piotr Kaliszek. – Narzekamy na szczupłe kadry, ale większość stowarzyszeń byłaby szczęśliwa, gdyby miała tylu członków, ilu my delegatów na tej sali – zwrócił uwagę na proporcje.
– Już trzy lata słyszę z różnych stron, że KOD-u nie ma – uśmiechnął się lekko Krzysztof Łoziński. – A przypomnę, że w lipcu 2017 r. zorganizowaliśmy ok. 280 protestów w Polsce i 40 za granicą.
Pod koniec pierwszego dnia obrad odbyły się jeszcze wybory nowego przewodniczącego KOD-u. Przypomnijmy, że przewodniczący Krzysztof Łoziński już jakiś czas temu zrezygnował z uwagi na stan zdrowia. Obowiązki przewodniczącej przejęła wówczas Magdalena Filiks, która jednakże w październiku br. wygrała wybory do Sejmu. Przed zjazdem spekulowało się o kilku kandydatach, jednak ostatecznie swoją kandydaturę zgłosił tylko Jakub Karyś.
Odpowiadając jako kandydat na pytania z sali, Kuba Karyś zapowiedział m.in. objazd regionów, uproszczenie statutu Stowarzyszenia i udział KOD-u w kampanii prezydenckiej.
– Choć pewnie nie da się poprzeć jednego kandydata już w pierwszej turze – zastrzegł.
Jakub Karyś skrzyknął też swoją drużynę, która wraz z nim miała wejść do Zarządu Głównego. Skład tej drużyny to: Kinga Łozińska z Mazowsza, Monika Szafraniec ze Świętokrzyskiego, Bartłomiej Swaczyna z Małopolski i Łukasz Szopa z Dolnego Śląska.
W wyniku tajnego głosowania na przewodniczącego, Jakub Karyś otrzymał 69 głosów. 33 kandydatów głosowało przeciw, a 11 się wstrzymało.

Rozmawiajmy ze sobą

Drugi dzień rozpoczął się od zgłoszenia się kolejnych kandydatów. Start w wyborach do Głównej Komisji Rewizyjnej, gdzie był jeden wakat, zadeklarował Rafał Prygiel, kiedyś w Zarządzie Komisarycznym Mazowsza. Wybrano go bez większych problemów, zapytano tylko o doświadczenie zawodowe.
– Przez 15 lat pracowałem w firmie telekomunikacyjnej – odparł krótko kandydat.
Rafał Prygiel otrzymał 93 głosy, jedna osoba głosowała przeciwko, a siedmiu delegatów wstrzymało się.
Do Zarządu Głównego zgłosili się wymienieni wyżej członkowie drużyny Jakuba Karysia, a dodatkowo także Sławomir Majdański, przewodniczący regionu wielkopolskiego. Każdy z kandydatów dokonał krótkiej prezentacji i odpowiadał na pytania.
– Od 27 lat pracuję w biznesie, w KOD-zie zajmowałam się kwestą, szefowałam Warszawie-Śródmieściu, a potem Mazowszu – wyliczała Kinga Łozińska.
– Najważniejsze rzeczy do zrobienia przez najbliższe pół roku? – zapytała Małgorzata Lech-Krawczyk.
– Uczynienie komunikacji zewnętrznej bardziej wyrazistej i odbudowa współpracy z innymi organizacjami – odparła kandydatka.
– Jestem człowiekiem czynu – rozpoczął Sławomir Majdański. – W Wielkopolsce rozpocząłem m.in. akcję „Czytamy Konstytucję” i „Poznań broni Konstytucji”. Chciałbym, żeby tego typu akcje regionalne były koordynowane w całej Polsce.
– Jak chcesz się komunikować z mediami? – zapytał Krzysztof Łoziński. – Bo one często ignorują informacje od nas. Na media ogromny nacisk wywierają służby.
– Nie mam recepty – przyznał kandydat. – Porozmawiam z ekspertami.
– Jestem cywilistą z Uniwersytetu Jagiellońskiego, a w KOD-zie przewodniczę Małopolsce – przedstawił się z kolei Bartłomiej Swaczyna. – Chciałbym doprowadzić do kongresu programowego i zastanowić się nad zmianą statutu. Widzę KOD jako ruch obywatelski.
– Zarząd Główny przesuwa nam się na południe i oddala od mojego Trójmiasta… – zauważyła Ewa Topór-Nawarecka.
– Dziś odległość nie ma takiego znaczenia, a jakby co, to pociąg z Krakowa do Gdańska jedzie pięć i pół godziny – pocieszył kandydat.
– Przewodniczę KOD-owi w regionie świętokrzyskim, działam też w Amnesty International – zaprezentowała się Monika Szafraniec. – Chciałabym postawić na edukację obywatelską. W naszym regionie razem z AI organizujemy Dzień Praw Człowieka. Może udałoby się to zrobić w całej Polsce?
– A będziesz miała cztery godziny dziennie, żeby pracować jako skarbnik? Bo pewnie zechcesz nim zostać? – zapytała Małgorzata Lech-Krawczyk.
– Na razie skarbnikiem jest Aleksandra Solecka – zastrzegła kandydatka. – A jakby co, to nie potrzebuję dużo snu – uśmiechnęła się.
Jak się okazało, dość ciekawy życiorys ma Łukasz Szopa, kolejny kandydat.
– Pochodzę z Tychów, jestem ekonomistą, pracowałem jako wolontariusz w powojennej Bośni i Hercegowinie, mieszkałem w Berlinie, a teraz jedną nogą mieszkam na Dolnym Śląsku – przedstawił się krótko.
– Członkowie poprzedniego Zarządu Głównego próbują organizować wam pracę – Patryk Nowakowski nawiązał do pytań zadawanych poprzednim kandydatom.
– Chcę się nauczyć od dotychczasowych członków zarządu jak najwięcej dobrego – odparł Łukasz Szopa. – Spotkałem się z nimi i usłyszałem dużo konstruktywnych rzeczy – zapewnił. – rozmawiajmy ze sobą, uczmy się od siebie – zaapelował.
– Łukasz, poprę cię bez mrugnięcia okiem – zadeklarowała Małgorzata Lech-Krawczyk, przewodnicząca KOD-u Dolnośląskie i ustępująca członkini Zarządu Głównego. – Korzystaj z naszych doświadczeń, nie popełniaj tych samych błędów. Powiedz jednak, jaki masz pomysł na komunikację?
– Chciałbym jeździć do grup lokalnych, słuchać ludzi – odpowiedział kandydat.

Za wolność naszą i waszą

W tajnych wyborach Łukasz Szopa otrzymał 103 głosy, Bartłomiej Swaczyna 100, Kinga Łozińska 90, Sławomir Majdański 89, a Monika Szafraniec 87. Tym samym wszyscy zostali członkami Zarządu Głównego.
– Dziękuję ustępującym członkom zarządu – skłoniła się Kinga Łozińska.
– Gratuluję i życzę wytrwałości – odparła Anna Rybakiewicz, jedna z byłych już członkiń Zarządu Głównego. – Doceniajmy się nawzajem, skończmy z zasadą „im gorzej, tym lepiej” – zaapelowała. – chciałabym podziękować także pracownicom biura zarządu, Beacie Somerschaf i Teresie Zarębie.
– Beata robi znacznie więcej niż ma w zakresie obowiązków – dodała Małgorzata Lech-Krawczyk – Dzięki niej przeszliśmy przez trudny okres bez potłuczeń. Teresa prowadzi nasze finanse, nie musiała zajmować się zjazdem. A jednak siedziała tu, wydawała mandaty – zaznaczyła.
Delegaci nagrodzili obie pracownice gromkimi oklaskami. A zaraz potem przyjęli uchwałę wyrażającą podziękowanie dla byłych już członków Zarządu Głównego: Krzysztofa Łozińskiego, Magdaleny Filiks, Małgorzaty Lech-Krawczyk, Anny Rybakiewicz, Jarosława Marciniaka i Radomira Szumełdy. Za głosowały 74 osoby, dwie przeciwko, natomiast 15 się wstrzymało.
Zjazd odniósł się też do niedawnego wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Delegaci wezwali nielegalnie funkcjonujące ciała (Krajową Izbę Sądownictwa i Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego) do natychmiastowego wstrzymania działalności.
Niejako wzorem I Zjazdu NSZZ „Solidarność”, który w 1981 r. wystosował swoje posłanie do narodów Europy Środkowej i Wschodniej, także zjazd KOD-u przyjął uchwałę w duchu romantycznego hasła „za wolność naszą i waszą”. Delegaci wyrazili solidarność z prodemokratycznymi demonstrantami w Hongkongu i potępili przemoc ze strony funkcjonariuszy komunistycznego reżimu w Pekinie. Za głosowało 78 osób, dwie przeciwko, 16 się wstrzymało.
Przypomnijmy, że protesty w Hongkongu trwają od wielu miesięcy, a ostatnio przybrały niepokojąco burzliwy przebieg. Dochodzi do ostrych walk. Policja strzela z broni palnej, studenci bronią się, strzelając z łuków. Giną ludzie.

Bez wrogiego przejęcia

Po tej uchwale KOD już zajmował się sobą, a konkretnie zmienianiem swojego statutu. Delegaci przegłosowali skrócenie kadencji członków władz z trzech lat do dwóch. Nie zgodzili się natomiast na wykreślenie regulaminowego przepisu zakazującego kandydowania do władz członkowi Stowarzyszenia, który jest tymże członkiem krócej niż pół roku. Wykreślenie zaproponował przewodniczący Jakub Karyś. Zaoponował były przewodniczący Krzysztof Łoziński.
– To oznacza ryzyko wrogiego przejęcia – przestrzegł.
Większość delegatów dostrzegła to ryzyko i wniosek przepadł.
Przeszła za to propozycja, by członkowie władz mogli pełnić swoje funkcje nie przez dwie kadencje, ale maksymalnie przez trzy. Potem będą musieli zrobić sobie przerwę trwającą minimum jedną kadencję.
Przyjęto też wnioski, by Zarząd Główny liczył nie mniej niż pięciu i nie więcej niż dziewięciu członków, a zarządy regionów nie mniej niż trzech i nie więcej niż dziewięciu członków.
Delegaci nie zgodzili się natomiast, by przewodniczących wybierali członkowie Zarządów Głównego i zarządów regionów. Nadal będą więc oni wybierani przez Krajowy Zjazd Delegatów oraz przez zjazdy regionalne.
Przyjęto wniosek, by do wydania oświadczenia woli przez Zarząd Główny nie był potrzebny podpis sekretarza. Teraz wystarczy podpis dwóch członków zarządu, przy czym jeden z tych podpisów będzie musiał należeć albo do sekretarza, albo do innej osoby funkcyjnej.
Na wniosek Dariusza Nocka delegaci zdecydowali, że Zarząd Główny będzie musiał do 30 czerwca każdego roku zwoływać zjazd zwyczajny.
Obrady zakończyły się odśpiewaniem przez delegatów hymnu Polski.

Napisał Krzysztof Ulanowski, KOD Koszalin, delegat KOD Zachodniopomorskie