Rozmowy o wolności – MIROSŁAW BAŃKO - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
8451
post-template-default,single,single-post,postid-8451,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Rozmowy o wolności – MIROSŁAW BAŃKO

Rozmowy o wolności

Rozmowy o wolności - lead
Idea wolności słowa jest nierozerwalnie związana z prawem do swobodnego wyrażania myśli, a także ich swobodnego przepływu między ludźmi – mówi prof. Mirosław Bańko. – W naszych czasach wolność słowa stała się standardem w krajach uważanych za cywilizowane i jest uznawana za jedno z praw człowieka.
Słowami opisujemy otaczającą nas rzeczywistość, w słowach zawarty jest pewien obraz świata i naszych emocji. W jaki sposób po roku 1989 posługujemy się językiem, by tę rzeczywistość opisać?
Ten dyskurs polityczny, z którym mamy do czynienia ma dwie odmiany. Jest odmiana pragmatyczna i odmiana etyczna. Nazwa tej drugiej jest może niefortunna, bo sugeruje, że ta pierwsza jest nieetyczna, ale tu chodzi o rozłożenie akcentów. Nie można też przypisać którejś z tych odmian konkretnym stronom występującym na scenie politycznej, ponieważ byłoby to uproszczenie. Niemniej jednak można tu mówić o pełnym wykorzystaniu wolności słowa. Zniesiona została cenzura, ale martwić mogą naruszenia tej swobody wypowiedzi. Bierze się to prawdopodobnie stąd, że w demokracji żyjemy dopiero 27 lat. Wcześniej nie mieliśmy się gdzie tego nauczyć. Zasad dobrej komunikacji politycznej. To znaczy etyki komunikacji w sprawach publicznych. Wcześniej był bardzo krótki okres międzywojnia, a w okresie zaborów dyskutowaliśmy zawzięcie, ale te dyskusje polityczne i ideologiczne były jedynie teoretycznymi. Dyskutować można było, cenzura do pewnego stopnia to ograniczała, ale to się nie przekładało na praktykę. Nie można było tych słów przekuć w czyn, a to skutkowało tym, że ludzie tracili poczucie odpowiedzialności za słowo. Gdyby to było tak, że jak coś powiedziałeś, to musisz to zrobić – istniałaby odpowiedzialność za to, co się mówi. Historycznie, z powodu braku suwerenności nie nauczyliśmy się ze sobą tak naprawdę rozmawiać.
Mówiąc o wolności słowa i tak jak Pan powiedział o odpowiedzialności za słowo, czy istnieje coś takiego jak samoograniczenie?
Niektórych rzeczy nie mówimy, by kogoś nie urazić, również w stosunkach prywatnych i rodzinnych. Również, aby nie popaść w konflikt z prawem. Wolność słowa ma prawne ograniczenia. Ma ograniczenia zwyczajowe i ma ograniczenia nawet wewnątrz językowe – jest gramatyka. Są konwencjonalne znaczenia przypisane wyrazom, więc nie można woluntarystycznie języka używać. Nie można w związku z tym wolności słowa absolutyzować. My powinniśmy o nią dbać i reagować na jej naruszanie.
Jak więc rozpoznać tę wolność, czy to w ogóle jest możliwe?
Kiedyś powiedziałem, że wolność słowa jest jak powietrze. Jej nie widać, nie czuć i w związku z tym łatwo o niej zapomnieć. Wolność jest słaba w kolizji z wartościami materialnymi, bytowymi. Łatwo przegrywa. Niektórzy potrafią poświęcić część swojej wolności w zamian za obietnicę poprawy życia. Wolność, nie tylko słowa, jest w ogóle trudnym stanem, dlatego, że wolność łączy się z odpowiedzialnością. Nie wszyscy chcą odpowiadać za swoje słowa i czyny. Często wolą przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego i oddać mu część swej wolności. Oddaje się też wolność za bezpieczeństwo i wiele społeczeństw zachodnich pogodziło się trochę z tym stanem.
Czyli nic, nawet coś tak abstrakcyjnego jak wolność, nie jest wieczne…
Kiedy się coś traci, to dopiero wtedy się zauważa tę stratę. Gdyby teraz przywrócono cenzurę – z pewnością byśmy to zauważyli i odczuli. Czasami incydentalnie odczuwamy jakiś dyskomfort, gdy okazuje się, że na przykład odwołano przedstawienie, na które wybieraliśmy się z powodu protestów. Już mieliśmy takie przypadki. W dziedzinie swobody artystycznej powinniśmy być bardziej czuli na wolność wypowiedzi. Ingerencja w takiej sferze świadczy o niezrozumieniu roli sztuki, bo albo chcemy mieć sztukę i artystów, albo nie.
Jak więc to jest ze świadomym używaniem języka i kiedy zauważamy, że coś z tym przekazem językowym szwankuje?
Używać języka we właściwy sposób uczymy się od najmłodszych lat, natomiast kiedy zaczynamy nad tym świadomie myśleć, to mogą nas razić pewne przykłady łamania norm obyczajowych, czy etycznych, jak choćby rzucanie oskarżeń bez podstawy, a biorąc pod uwagę opieszałość sądów bywa to do pewnego stopnia bezkarne i opłacalne. Innym przykładem jest teatralizacja języka widoczna w mediach. Jesteśmy też świadkami wypowiedzi emocjonalnych i agresywnych sączących się z internetu, gdzie można zachować anonimowość, ale też są i tacy, którzy z zimną krwią, całkiem rozmyślnie używają tego, co się nazywa językiem hejtu. Wolność słowa jest nierozerwalnie związana z wolnością w ogóle. Czas, który nastąpił po roku 90-tym jest niezwykle ważny dla nas, który możemy porównać do dwóch momentów w historii naszego narodu. Chodzi mi o Chrzest Polski i Oświecenie. Wtedy też toczył się spór pomiędzy zwolennikami modernizacji kraju i zwolennikami zachowania kraju w tradycji. W pierwszym przypadku – przyjęto chrześcijaństwo, w drugim – przygotowano społeczeństwo na czas rozbiorów, bo zapobiec im nie sposób było. W obu wypadkach przebudowano świadomość społeczną. W obu przypadkach skierowano Polskę twarzą do Europy. Teraz, po tych 26 latach wolności widać już, że społeczeństwo nie jest obojętne i ceni sobie osiągnięcia demokratyczne. Myślę, że zaczniemy się porozumiewać i czas powinien działać na naszą korzyść. Można tu przypomnieć słowa Lecha Wałęsy, kiedy podpisywał porozumienia sierpniowe, że dogadaliśmy się jak Polak z Polakiem.
(rozmawiała: Grażyna Olewniczak)


Profesor Mirosław BańkoProfesor Mirosław Bańko – urodzony w 1959 roku, językoznawca i leksykograf. Jest profesorem nadzwyczajnym i od 1983  roku pracuje w Uniwersytecie Warszawskim. Wcześniej pracował w Wydawnictwie Naukowym PWN, najpierw jako kierownik redakcji słowników języka polskiego (założonej w 1950 roku przez profesora Witolda Doroszewskiego), później jako redaktor naczelny słowników języka polskiego. Poza pracami naukowymi jest również autorem i współautorem książek popularnonaukowych: „Polszczyzna na co dzień” i „Poprawnie po polsku”. Słynie wśród studentów z ciętych ripost oraz otwartości w myśleniu i przedstawianiu swoich poglądów. Z tego właśnie powodu kilkoro studentów zasugerowało mi rozmowę właśnie z nim, bo uważają Go za autorytet.