Rozmowy o wolności: DOROTA SUMIŃSKA - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
10927
post-template-default,single,single-post,postid-10927,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Rozmowy o wolności: DOROTA SUMIŃSKA

Rozmowy o wolności

Rozmowy o wolności - leadCzłowiekiem dla mnie jest ten, który żyje dla innych. Dla mnie liczy się wtedy, kiedy ma poczucie odpowiedzialności za ludzkość i ma poczucie odpowiedzialności za wszystkie krzywdy, które na świecie wyrządził… Jeżeli jest człowiekiem … – tak brzmi odpowiedź na moje pytanie o człowieczeństwo i miarę człowieka, bo przecież rozmawiam z osobą, która żyje wśród zwierząt i zwierzętami się zajmuje, z doktor Dorotą Sumińską. Według mnie, tylko taki człowiek zasługuje na nazwanie go tym mianem. Powinno to być normalne, ale nie jest. Jesteśmy przecież jednostkami społecznymi i nie żyjemy dla siebie.
Odpowiedzialność… Pani postawa kojarzy mi się z „Małym księciem”…
Dziękuję bardzo…
Skoro mnie oswoiłeś, to musisz się mną opiekować i wziąć odpowiedzialność za to, co mi uczynisz… Czy odpowiedzialność łączy się w jakiś sposób z wolnością?
Tak, oczywiście, że tak. Wolność, to jest takie słowo, które się troszkę wytarło. Bardzo jest wiele takich słów ostatnio, które zmieniły znaczenie albo nie mają już tak wielkiego znaczenia, jakie powinny mieć, między innymi wolność. Wolność, to jest przede wszystkim możliwość działania zgodnie ze swoim sumieniem. To jest wolność… Możliwość spełniania swojego poczucia obowiązku, swoich powinności… Jestem wolny. Mogę to robić… Ja chcę móc zmieniać los polskich zwierząt. I to jest dla mnie wolność. I każdy, kto mi w tym pomoże, będzie dla mnie bardzo ważną osobą.
Czy w historii ludzkości były takie momenty, kiedy zwierzęta traktowano troszkę inaczej, Lepiej…
Oczywiście tak, ale nie w naszej szerokości geograficznej. My jesteśmy „dzicy”… Ja myślę, nie o Polsce czy konkretnym kraju, ale o cywilizacji białego człowieka. To jest „dzika” cywilizacja, w której nigdy nie było takiego czasu, czasu, w którym zwierzęta traktowano inaczej niż przedmiotowo. Nawet w średniowieczu, kiedy sądzono kozę za to, że coś przeskrobała. Nie odbierano wtedy zwierzętom jaźni, czy duszy, były one niejako „obywatelami”. Koza mogła iść do więzienia, świnia mogła iść do więzienia, co nie zmieniało faktu, że wykorzystywano ją jako niewolnika najgorszego sortu i traktowano jak rzecz, którą można zabić i zjeść. Istniały na świecie cywilizacje, w których zwierzęta były jednymi z obywateli Ziemi, równymi ludziom. I do tej pory istnieją. Oczywiście, wszystko to się pozmieniało w ciągu wieków, bo nasza cywilizacja miała i ma ogromny wpływ na całą resztę świata i tak naprawdę pozostałe cywilizacje przestały istnieć, one są w legendach, są w zwyczajach i w obrzędach, natomiast w życiu codziennym już ich nie ma. Zmieniliśmy cały świat. Bardzo źle zmieniliśmy.
Gdzie są teraz takie miejsca?
Takie miejsca są w Indiach, w ogóle w Azji, tam, gdzie wyznawany jest buddyzm i hinduizm. Oczywiście nie wszędzie… Te religie są jak stemple, pod którymi można znaleźć bardzo różne sytuacje i rzeczy. Niedobre również. Ale można jeszcze znaleźć takie miejsca, gdzie do zwierząt nikt nie ma pretensji za to, że są, bo w naszej cywilizacji mamy do nich pretensje nawet za to. Nikt ich tam nie gnębi, nie zabija i nie zjada. To też jest dość istotne.
Przecież człowiek jest również myśliwym…
Nie. Człowiek nie jest drapieżnikiem. Nie jest myśliwym. Wmówiono nam to. Przemysł mięsny jest niezwykle bogaty. Pula pieniędzy, która się mieści w mięsie jest ogromna i demagogia z tej strony jest również ogromna. Człowiek nie jest drapieżnikiem i nie jest myśliwym. Stał się nim wówczas, kiedy wywędrował z tych miejsc ciepłych i miłych, i przeznaczonych do życia, do takich, gdzie żyć było bardzo trudno i tam musiał się stać myśliwym. Jeżeli przejdziemy do pradziejów i praludów, i zajrzymy do ich żołądków, okazuje się, że pierwotny człowiek był zbieraczem i zjadał to, co znalazł. Jadł głównie owoce i nasiona, czasem jajko, ślimaka, żuczka. Pewnego dnia znalazł padlinę, najadł się i stwierdził, że nie trzeba chodzić i zbierać. Można najeść się naraz, do syta i zaczął polować. Później pomyślał, że po co ganiać i polować, kiedy można takie zwierzę hodować, zabijać i zjadać. Taki wyrazisty przykład. Jeżeli weźmiemy dziecko, które ma roczek i weźmiemy małego kociaczka, no może tygryska, i położymy przed nimi króliczka i jabłko, to co zrobi dziecko?
Wybierze jabłko do jedzenia, a króliczka do zabawy…
Mały tygrysek nie… My nie jesteśmy drapieżnikami. My nie mamy niczego, co mają drapieżniki. Nawet nie mamy tego, co mają wszystkożerne zwierzęta. Jesteśmy najbardziej podobni do świni. Wiele narządów wewnętrznych jest dla laika nie do odróżnienia. Mamy takie samo oko, choć śmiejemy się ze świni, że ma brzydkie. Nie. Ma piękne oko, tylko w tych zwałach tłuszczu trudno je zobaczyć. Często niebieskie. Świnia ma oręż, potężne kły, którymi może zabijać, tak jak dzik. Człowiek tego nie ma. Człowiek nie ma pazurów, nie ma racic. Człowiek nie ma grubej skóry, którą walcząc mógłby się osłonić. Człowiek poci się, a pocą się tylko roślinożercy, nawet świnia, która jest wszystkożercą – nie poci się. Pocimy się my, pocą się krowy, pocą się konie, pocą się zebry… Tylko roślinożerne zwierzęta pocą się tak jak my. Nie tylko nie mamy żadnego oręża, ale jesteśmy niezdarni. Jakie zwierzę moglibyśmy złapać i zjeść mając to, co mamy? Mysz. Ale by złapać mysz trzeba mieć zręczność kota. Nie mamy w sobie nic, co upoważnia nas do zabijania i zjadania, ale z ochotą to robimy.
Dlaczego?
Bo człowiek jest taką istotą, która idzie na łatwiznę. Zawsze. Nasza cywilizacja to cywilizacja pójścia we wszystkim na łatwiznę. We wszystkim. Nie chcemy pracować, nie lubimy się męczyć, a to wszystko jest potrzebne do życia. Zgubiliśmy tę bardzo ważną informację, którą mieliśmy jeszcze kilkaset lat wstecz, że bez wysiłku nie ma radości, nie ma poczucia szczęścia, dlatego tak wiele osób ma cały szereg dolegliwości, bo nic nie robią, bo nie chodzą, nie poruszają się. Są zniewoleni szukaniem wygody.
Czy nie jest to tak, że kiedy człowiek nie jest drapieżnikiem w dosłownym tego słowa znaczeniu, stał się drapieżnikiem umysłowym? Idąc na łatwiznę stał się drapieżnikiem, w stosunku nie tylko do zwierząt, ale również do ludzi.
My w ogóle mamy w sobie takie skłonności do ujarzmiania otoczenia. W dawnych czasach na dworach trzymano niedźwiedzie. Po co? Po to, by pokazać, jaki jest potężny pan mieszkający w tym dworze, bo niedźwiedzia ma na łańcuchu. My mamy zawsze ochotę ujarzmiać. Ujarzmiać również drugiego człowieka. Skąd się wzięło niewolnictwo? Mamy to w sobie. Nasza historia to łańcuch wojen i podbojów.
Czym się to objawia?
Proszę zauważyć, że w tej chwili najważniejsze jest „ja”. Jakaś asertywność… Nonsensy. „Ja”, „dla mnie”, „moje życie”, wszystko, co „moje” jest najważniejsze. To jest totalna bzdura. Jeżeli tak będziemy żyć, no to będzie to, co jest. Będzie jeszcze gorzej. Staliśmy się beznadziejnymi, plastikowymi ludźmi, gadżeciarskimi, pozbawionymi jakiekolwiek głębi. Żyjemy dla rzeczy. W dawnych czasach się mówiło, że mali ludzie mówią o rzeczach, średni mówią o innych ludziach, a wielcy – o ideach. Kiedyś bardzo wielu ludzi mówiło o ideach. Teraz prawie nikt o tym nie mówi.
Fakt. Brak jest idei…
Bo to „ja” jestem ideą. Stało się coś takiego, że jesteśmy bożkami sami dla siebie.
Wrócę jeszcze na chwilę do zwierząt . „Bracia mniejsi” – często posługujemy się tym określeniem, powołujemy się na świętego Franciszka. Może chociaż tu występuje element empatii, opieki.
To fałsz. To nie są żadni „bracia mniejsi”. Po pierwsze, oni są od nas starsi, bo zanim myśmy dowiedzieli się, że jesteśmy ludźmi, to oni królowali tutaj i było pięknie i czysto. Po drugie, aby usprawiedliwić nasze okrucieństwo nie tylko „zmniejszamy” ich, ale również szukamy w zwierzętach cech negatywnych. Mówimy brudny jak świnia, łże jak pies. Nie mamy innego wyjścia, bo gdzieś tam w naszej duszy, bardzo głęboko, mamy taką iskierkę, która mówi nam, że nie jest tak jak być powinno, że coś jest nie tak. Przecież dręczyć, zabijać i zjadać równego sobie „brata” byłoby znacznie trudniej i nie dałoby się wytłumaczyć, czym powinno być człowieczeństwo.
Bracia mniejsi to te istoty, którymi trzeba się opiekować, a pani wywraca to myślenie. Ten sposób myślenia o zwierzętach i naszym stosunku do nich nie funkcjonuje.
Bardzo żałuję. Bardzo nam potrzeba pokory. Wszystkim. Naprawdę. My grzeszymy pychą. Pycha jest najgorszym grzechem człowieka. Z niej wynika wszelkie zło. Każdy, komu się wydaje, że jest lepszy od innych zaczyna robić źle… Bo mu wolno… Bo jest lepszy…
Nie grzeszyć pychą, być odpowiedzialnym i uważnym na innych – to droga do wolności dla nas, a czym jest wolność dla pani, Doroty Sumińskiej?
Dla mnie wolnością jest to, bym mogła robić to, co robię i by wolno mi było to przekazywać innym i uczyć tego innych, szczególnie chodzi mi o dzieci. Pełnią wolności będzie dla mnie chwila, kiedy zostanie zmieniony program nauczania w Polsce na taki, który będzie uczył szacunku do życia. Taka etyka dla małych dzieci, bo trzeba od tego zacząć, ponieważ w dzieciach jest nadzieja. Dorosłych bardzo trudno się zmienia, natomiast dzieci są jeszcze otwarte. Myślę, że jeżeli zmienimy sposób nauczania w Polsce, to ja się poczuję zupełnie wolna.
(rozmawiała Grażyna Olewniczak)


Dorota Sumińska – lekarka weterynarii i publicystka. Jest autorką wielu publikacji – „Szczęśliwy pies: porady lekarza weterynarii”, „Szczęśliwy kot”, „Autobiografia na czterech łapach, czyli historia jednej rodziny oraz psów, kotów, krów, koni, jeży, słoni, węży… i ich krewnych”, „Zwierz w łóżku”, „Świat według psa”. Prowadziła też niezwykle popularny program „Zwierzowiec” w pierwszym programie Telewizji Polskiej, a w radiowej Jedynce – „Zwierzenia na cztery łapy”. Aktualnie ma swoją audycję „Wierzę w zwierzę” na antenie radia TOK FM. Jest praktykującą lekarką weterynarii i uważa, że najważniejsze w życiu jest życie zgodne z naturą.