Polacy, nic się nie stało? - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
4222
post-template-default,single,single-post,postid-4222,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Polacy, nic się nie stało?

Polacy, nic się nie stało?
Walentyna Rakiel-Czarnecka

Polska wielokrotnie musiała przeżywać traumę niszczenia wartości, Polacy wiele razy musieli o nie walczyć, a także o wolność, godność i prawo do decydowania o sobie. Kiedy wydawało nam się, że wreszcie mamy spokój i możemy zająć się sobą, okazało się, że znowu żyjemy w przełomowym, historycznym momencie i trzeba wykonać ważne dla narodu zadania.
Wygrana PiS podczas ostatnich wyborów odmieniła naszą rzeczywistość, nasze prawo oraz nasze życie. Większość z nas, wskutek przeprowadzanych często nocną porą zmian, straciła poczucie bezpieczeństwa, bowiem każdy dzień przynosił nowe niespodzianki, przyprawiał o lęki. Wciąż na nowo musimy porządkować świat i odnosić się do niego. Dokonuje się podział kraju na plemiona polityczne, wzrasta poziom nienawiści i agresji, co zmienia postrzeganie otaczającego nas świata – zarówno w wymiarze indywidualnym (dla wielu zachodzące zmiany są permanentnym testem) jak i ogólnym – narodowym.
To co było miesza się z tym co jest i w tym koktajlu rodzi się to co będzie. Na nowo definiowane są pewne pojęcia, słowa, analizie poddawane są socjologiczne zjawiska; coraz więcej ekspertów, filozofów i publicystów dostrzega te zmiany i pisze oraz mówi o nich. Jak w tym wszystkim odnajduje się „polska dusza”?
Według definicji PWN dusza to „całokształt dyspozycji psychicznych, uczuciowych i intelektualnych człowieka składających się na jego osobowość”. Zgodnie z kanonem religii chrześcijańskiej słowo dusza decyduje o samoświadomości osoby.
Nasza „polska dusza” jest w istotnym obszarze odzwierciedleniem tego, co wspólne w świadomości, a głównie w podświadomości większości Polaków. A co dzisiaj – w kontekście zachodzących zmian – wpływa na tę naszą „polską duszę”, czy i w jaki sposób ją zmienia?
Nie wymyślono ustroju lepszego od demokracji
Podczas dotyczącej Polski styczniowej debaty w Parlamencie Europejskim, mówcy kilka razy przypominali tragiczne doświadczenia związane z drugą wojną światową. Podkreślali, że po upadku ideologii faszystowskiej doszło do fantastycznego rozkwitu demokracji. Paliwem dla tego rozwoju był strach przed powtórką katastrofy. Krzewieniu demokracji pomogło też włączenie się USA do spraw europejskich – wszak z ogarniętej wojną Europy właśnie do Ameryki zbiegli Żydzi oraz wybitni Niemcy i rozwinęli nauki humanistyczne. Demokracja jest dla europejskiej wspólnoty wartością pryncypialną, dlatego Unia niepokoi się tym, co dzieje się w Polsce od czasu przejęcia władzy przez PiS.
Czy Polakom znudziła się demokracja liberalna? Połowa uprawnionych nie poszła 25 października na wybory, 37 % zagłosowało na PiS, a wcześniej większość wybrała Andrzeja Dudę – kandydata PiS na prezydenta. Jedna partia przejęła władzę ustawodawczą i wykonawczą. Efektem tej wygranej jest gwałtowne zawłaszczanie państwa, rozmontowywanie demokracji oraz naruszanie ustroju.
Jak do tego doszło? Dlaczego wygrał PiS? Bo nie ceni się powietrza, którym się oddycha? Bo nie zdawaliśmy sobie sprawy, w jakich fantastycznych czasach żyjemy i że wskutek naszej obojętności nagle może się to skończyć? Bo jesteśmy zbyt leniwi, aby kupić gazetę, przemyśleć jakiś temat, porozmawiać z sąsiadami o polityce, wyjść ze swojej egoistycznej skorupki, zainteresować się czymkolwiek?
Rozleniwiliśmy się również umysłowo. Ludzie robią biznesy, bogacą się, kupują telewizory o coraz to większej przekątnej ekranu, nowoczesne meble i inne gadżety, ale nie mają w domu ani jednej książki. Tam świadomość kształtuje telewizja, radio, ksiądz, sąsiedzi. I ewentualnie internet. Większość stała się bierna społecznie, zajęła się konsumpcją, życiem rodzinnym. Przysnęliśmy, znudziła się nam „ciepła woda w kranie”.
Według socjologów duża część społeczeństwa wiejskiego nie została nigdy przystosowana do życia w demokracji obywatelskiej. Na wsi czy w małych miasteczkach ludzi nie obchodzi demokracja, a głosowali na Dudę bo jest przystojny, ładnie się uśmiecha i ma reprezentacyjną żonę. Ci ludzie nie chcą wchodzić do obiegu obywatelskiego, nie chcą, żeby cokolwiek się zmieniało w ich życiu i otoczeniu.
Kraj pęknięty na pół
Czy słusznie zarzucano PO ideowe rozmycie, koncentrację na rozwoju gospodarki? Donald Tusk stwierdził, że nie ma z kim przegrać. Władza cieszyła się dobrym samopoczuciem, a przeciętna Kowalska i Kowalski dostrzegali, że dobrze to tak do końca nie jest. Widzieli, że sądy nie działają jak należy, że latami trzeba czekać na sprawiedliwość, że zapadają kuriozalne wyroki. Brakuje pracy, a jak jest umowa, to śmieciowa, że publiczna służba zdrowia nie działa tak, jak ludzie tego oczekują, a z miasteczka można wyjechać tylko jednym autobusem i wrócić też jednym. Lista takich codziennych, prawdziwych pretensji wydłużała się, co sprawiało, że ludzie czuli się ignorowani.
W Polsce stopniowo dokonywały się podziały. Na tych, którym w III RP się powiodło i na tych, którzy poczuli się zlekceważeni i odrzuceni. Podziały te stawały się coraz silniejsze, w miarę jak zróżnicowanie ekonomiczne stawało się coraz bardziej widoczne.
Momentem, w którym społeczeństwo pękło na pół, była tragedia smoleńska. O ile w tragicznych dniach tuż po katastrofie Polacy byli jednością, to potem podzielili się na tych, którzy uwierzyli w zamach i tych, którzy przyjęli wyniki komisji badających tragedię.
Drugi podział dotyczy często tych samych ludzi, ale ma szersze znaczenie i związany jest ze światopoglądem. Jedni myślą bardziej liberalnie, jak – w znacznej mierze – dzisiejsza Europa zachodnia: demokratyczne państwo prawa i wolny rynek promowany przez państwo. Drudzy uważają, że w tym wszystkim brakuje wspólnoty, historycznej tożsamości, głębszego zakorzenienia i pielęgnowania tradycyjnych wartości. Świadomość drugiej grupy w znacznej mierze została ukształtowana w wyniku różnych działań sił konserwatywno-narodowych.
Dali się uwieść PiS
I kiedy PiS wyszedł z ofertą dobrej zmiany, wiele osób, głównie z tej drugiej grupy, to kupiło. PO wyraźnie skręciła w lewo, tymczasem PiS przebrany w owczą skórę skradał się do prawicowego elektoratu. Spokojna Beata Szydło z broszkami w klapie, obiecująca konsultacje i słuchanie obywateli, uśmiechnięty Andrzej Duda, który dużo mówił o potrzebie budowania wspólnoty między Polakami. Nie pokazywano wtedy ani Antoniego Macierewicza (chyba że w memach, gdzie siedział w jakiejś komórce i wciąż pytał, czy może wyjść), ani Jarosława Kaczyńskiego. I dużo ludzi dało się zwieść tej uwodzicielskiej poetyce PiS-u.
„PiS dał ludziom intensywne przeżycia, także przyjemność obrażania i kłamania” – pisał w „Gazecie Wyborczej” z 23/24 stycznia 2016 r. Marcin Król, filozof, historyk idei, działacz opozycji w PRL. Widać ludziom, a szczególnie elektoratowi PiS, brakowało silnych emocji, skoro im się to spodobało. Czas pokazał, że partia była przygotowana i miała wyraźnie określony cel. „PiS umie grać na złej stronie ludzkiej duszy” – mówił w tym samym wywiadzie Marcin Król – „Ileż po jego stronie zawiści, szyderstw, hejterów! PiS wydobył zło z człowieka i społeczeństwa, ukazał ciemną twarz ludzi. Kiedy brakuje przeciwstawnych sił, łatwo to można zrobić i wykorzystać. Ciepła woda nie obroni się przed taką nawałnicą”.
Po co PiS wydobył to zło? Dlaczego chce zawłaszczyć polską duszę? Odpowiedź nasuwa się sama: bo chce „naprawić Polskę”. Tylko jak?
Mylna diagnoza
PiS zdiagnozował Polskę i Polaków po1989 roku. Nawiązuje w niej w wielu przypadkach do najgorszych wzorców systemów totalitarnych i naraża nasze państwo na degradację. Stworzył też własny „wzór narodu polskiego”, w którym chce zamknąć społeczeństwo i przejąć rząd nad naszymi duszami. Zmierzając do tego celu podejmuje różne działania. Wypracował odpowiednią narrację, właściwy dla swojego „projektu” język i stosuje technikę zniesławiania wszystkich i wszystkiego – zabiegi skutecznie praktykowane w dyktaturach.
Problem polega na tym, że PiS postawiło fałszywą diagnozę i stosuje fałszywą terapię. Niestety, rachunek zapłaci cały naród.
Anna Wolf-Powęska w „Gazecie Wyborczej” z dnia 16/17 stycznia 2016 r. opublikowała artykuł pt. „Jak gardzą ludzie Kaczyńskiego”, w którym opisała dokładnie, w jaki sposób PiS, kierując się „miłością do ojczyzny”, niszczy ją.
Autorka wskazuje, że PiS ma pojemną definicję wroga. Mieści się w niej cała III RP, w tym „elity pookrągłostołowe”, „mutacja posttotalitarna” oraz lewactwo.
„Obrońcy jedynej absolutnej prawdy w Polsce postrzegają naszą przestrzeń publiczną wyłącznie w kategoriach dychotomicznych. Mamy więc lewactwo i szlachetny konserwatyzm. III RP jako „magnaterię z oligarchicznym układem władzy” i „zwycięski szlachecki rokosz”, w którego wyniku Andrzej Duda został wybrany na prezydenta RP, budzący się po nocy okupacyjnej „polski habitus” i upadłą zachodnią cywilizację, kulturę imitacji i wierną cnotom chrześcijańskim, system i zdradzone oraz umęczone masy, kulturę narodową i multikiulti” – pisze Anna Wolf-Powęska.
Uzasadnieniem dla „dobrej zmiany” jest tragiczny – wg PiS – bilans ostatniego 25- lecia. I to jest powodem, że profesor Piotr Gliński czuje się zobligowany do głębokich reform, ponieważ – jego zdaniem – lewackie elity „zaprzepaściły kulturę moralną narodu”. Swoje diagnozy stawiają też inni prawicowi „eksperci”: prof. R. Legutko stwierdza, że po 1990 r. nastąpiło „zbiorowe zgłupienie i otępienie”, wykładowca z UKSW – Przemysław Dakowicz diagnozuje, że jako zbiorowość po Okrągłym Stole zostaliśmy poddani „operacji wymiany mózgów”. Antoni Macierewicz przekonywał, że III RP kazała się wyzbyć patriotyzmu.
I, zgodnie z zasadą totalitarnych reżimów, propagandowe hasła i slogany, powtarzane wielokrotnie są ostatecznie przyjmowane jako prawda. Wszystkie te wymienione powyżej i poniżej słowa, zdania, stwierdzenia i opinie narobiły w wielu głowach niezłego bałaganu. W świadomości osób niechętnych do samodzielnego myślenia, spowodowały ogromne spustoszenie. Wielu ludzi wchłonęło te wszystkie kłamstwa jak gąbka wodę. Co robiła w tym czasie „polska dusza”? I na nią przyszedł czas – ostry atak medialny.
„Prawicowe media i wydawnictwa rozpoczęły zmasowaną agitację na rzecz budzenia ducha polskiego od redefinicji podstawowych pojęć do tzw. „kanonu patriotycznego” – czytamy w artykule Anny Wolf-Powęskiej.
Zgodnie z tym kanonem, patriotą jest np. ten, kto bierze udział w „smoleńskich miesięcznicach”, słucha i wspiera Radio Maryja, a także prawicowe tytuły, należy do Klubu „Gazety Polskiej”. Tak rozrasta się nowy gatunek polskich patriotów.
Autorka artykułu pisze, że kilku profesorów, księży, a nawet biskupów w tym chórze „konfederacji niepodległych Polaków” stawia diagnozy, a wraz z tymi diagnozami włosy na głowie racjonalnych obywateli. Według ks. abp Józefa Michalika „dziś umieramy jako naród”, media zaś trzeba zmienić, gdyż „chodzi im o oderwanie od korzeni i zawłaszczenie rzeczywistości”. Biskup doszukuje się w nich ukrytej chęci narzucenia obcej Polsce hierarchii wartości.
Wielu autorów artykułów i polityków straszy uchodźcami. Prof. Andrzej Nowak w odpowiedzi na politykę uchodźczą premier Kopacz twierdzi, że ta polityka oznacza „zdradę łańcucha pokoleń” i jest drogą do „ostatecznej ubojni polskości”. Ks. arb prof. Marek Jędraszek w wyborze nowego prezydenta – Dudy – dostrzega nadzieję na zwycięstwo w zmaganiach z Europą, która „popełnia na naszych oczach samobójstwo”.
Wg autorki omawianego artykułu PiS na nowo „opisuje” kulturę, historię, naukę, oczywiście wszystko negując, fałszując, opluwając.
„Każda dyktatura kieruje się sprawdzonymi wzorami propagandowymi” – pisze autorka. – „Nauka nie poszła w las. Powtarzane od lat slogany ugruntowały się w świadomości sporej części pokolenia urodzonego w wolnej Polsce. Przekazywana mu treść stanowi interpretację naszej rzeczywistości, która jest nadużyciem, nieznanym w debacie publicznej i naukowej po 1989 r.”.
Fałszywa recepta PiS
W tym samym artykule Anna Wolf-Powęska podaje też, jakie rozwiązania ma PiS na opisaną powyżej chorobę Polski i Polaków. Otóż „partia ustali nowy kanon kultury: oryginalnej, wolnej od zewnętrznych wpływów, ulepszy też polską naukę, w kulturze i nauce ustali odgórnie, co jest wybitne i zaordynuje, kto jest autorytetem, przeprowadzi dekomunizację w kulturze i edukacji oraz reformę wyobraźni historycznej”.
Autorka przestrzega, że – jak pokazuje historia – łamanie prawa i standardów zaczynało się zawsze od indoktrynacji. Stwierdza, że stoimy przed największym od 1945 roku zagrożeniem, jakim jest zawładnięcie umysłów młodych ludzi, zainfekowanie ich wrogością i nacjonalizmem.
„W wolnym, demokratycznym kraju wyrasta na naszych oczach formacja, która opluwa najszlachetniejszych demokratów tworzących zręby wolnej Polski; degraduje nauczycieli akademickich, którzy w trudnych warunkach ideologizacji życia publicznego zachowali wewnętrzną oraz naukową suwerenność i pozostali dla nas największymi autorytetami; szerzy wrogość do wszystkiego i wszystkich” – pisze.
Anna Wolf-Powęska, powołuje się na opinię obserwatora klimatu ideowego w Niemczech – Sebastiana Haffnera, który uznał, iż tragizm Niemców polegał m.in. na fałszywym rozumienia patriotyzmu. „Patriotyzm, który Niemcy, począwszy od utworzenia Rzeszy, przyjęli jako własny, nie był żadną miłością ojczyzny, lecz jej zawłaszczeniem. Jest on uczuciem, które częściowo paraliżuje moralną, duchową i estetyczną odpowiedzialność. Stanowi swego rodzaju ślepą plamę w duchowym oku” – przypomina.
Jak przerwać to szaleństwo? Jak zatrzymać zakrojoną na wielką skalę operację na naszych umysłach i „polskiej duszy”? Jak dotrzeć do zainfekowanej przez ideologię PiS części społeczeństwa? Po jakie sięgać argumenty i jakie racje przedstawiać?
I wreszcie – czy i jak dalekie zaszły zmiany w naszej „polskiej duszy” wskutek stosowanych na tak ogromną skalę manipulacji, propagandy i indoktrynacji?
Przyszedł czas na długie Polaków rozmowy. Na dyskurs, na szukanie wspólnych platform, pól, celów. Wszak mamy tylko jedną Ojczyznę i musimy wspólnie myśleć o przyszłości; współpracować i troszczyć się o nasz kraj. Innej drogi nie ma.