Marsz Pamięci - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
11091
post-template-default,single,single-post,postid-11091,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Marsz Pamięci

Ulicami Warszawy przeszedł po raz kolejny marsz w hołdzie ofiarom rozpoczętej 22 lipca 1942 roku akcji niemieckiej, której celem była eksterminacja żydowskiej ludności Warszawy. To było największe getto w okupowanej Europie, a ofiary poprzez Umschlagplatz wywożone były do Treblinki.

Przemysław Wiszniewski

To już piąty marsz przygotowywany przez Żydowski Instytut Historyczny w rocznicę rozpoczęcia likwidacji getta. Za każdym razem któryś z gapiów pyta mnie, z jakiej okazji tak idziemy i za każdym razem odpowiadam, że dziś wypada rocznica rozpoczęcia deportacji mieszkańców warszawskiego getta do Treblinki. I za każdym razem przechodzień mi dziękuje za informacje i głośno dzieli się z osobą towarzyszącą spostrzeżeniem, że tak przypuszczał, że mówił przecież, że to nikt od Rydzyka.
Ale wymiar tej historii, w intencji której kroczymy dalece wykracza poza bieżące problemy polityczne, a jednocześnie w jakimś sensie stanowi dla nich tło.
Zwłaszcza teraz, kiedy historia w zręcznych palcach polityków staje się plasteliną, podatną na rozmaite ugniatanie i inne zabawy.
Profesor Paweł Śpiewak, dyrektor ŻIH, organizator Marszu Pamięci, dba o to, by każdego roku innym grupom i środowiskom ofiar poświęcony był marsz po to, by przybliżyć naszej pamięci te ofiary, nadać im konkretne imiona, uczłowieczyć te przerażające liczby, z których każda pojedyncza niesie w sobie niewyobrażalne cierpienie, a cóż dopiero ich suma. Suma jednak jest zbyt abstrakcyjna, by temu cierpieniu próbować nadać kształt.
W tym roku marsz w sposób szczególny zadedykowany został lekarzom i personelowi medycznemu, wszystkim niosącym pomoc potrzebującym w czasach „nadludzkiej medycyny”. Organizatorzy chcieli upamiętnić pracowników służby zdrowia getta, którzy do końca pozostali przy swoich pacjentach, a kiedy nie było już dla nich nadziei, stali się dla nich „dawcami cichej śmierci”. Podkreślmy, że aplikowano śmiertelną truciznę dzieciom i innym pacjentom oraz własnym rodzinom, żeby im oszczędzić koszmaru podróży w bydlęcych wagonach do obozu zagłady, w którym byli natychmiast zagazowywani.
Innym sposobem nadania kształtu ludzkiego naszej pamięci o ofiarach getta jest zwyczaj wiązania sobie na przegubach ręki wstążek z imionami ofiar, które dotarły na Umschlagplatz. Na końcu marszu wstążki przywiązujemy jedna obok drugiej w specjalnie przygotowanym do tego miejscu. Białe wstążki z imionami w długich szeregach, każda inna, każda z innym imieniem, lekko unosi wiatr, niczym na wpół żywe twory, świadectwa Zagłady. Imiona ludzi z warszawskiego getta.
Raptem dwa tygodnie temu byliśmy tuż obok ulicy Śliskiej, na rogu Pańskiej i Twardej, by nadać temu miejscu imię Martina Luthera Kinga. Bo Warszawa jest takim szczególnym miejscem, w którym historie nawarstwiają się jedna na drugiej. I pamięć o tych miejscach jej mieszkańcy noszą w swoich sercach. Zwykły zatem spacer jest tutaj zawsze podróżą przez bolesną, a na pewno dojmującą historię, a cóż dopiero marsz. Nie byłoby dobrze, gdyby dzieje tego miejsca ktokolwiek próbował wymazywać z naszej zbiorowej pamięci. Tylko dzięki temu, że trwa nasza pamięć, którą kultywujemy, my sami trwamy niezależnie od czasu, w którym przyszło nam żyć.
Zapraszam do obejrzenia relacji z Marszu Pamięci: