KOD po europejsku - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
3467
post-template-default,single,single-post,postid-3467,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

KOD po europejsku

KOD po europejsku

„Chcieliśmy pokazać, że można i warto z nami rozmawiać. Polacy czują się Europejczykami i chcą być obywatelami wspólnej Europy. Zależało nam, aby przekonać Unię, by nie podejmowała działań mogących wypchnąć Polskę z jej struktur – ale by pomogła rządzącym naszym krajem wrócić na demokratyczne ścieżki” – powiedział Mateusz Kijowski, po wtorkowym (19 stycznia) posiedzeniu Parlamentu Europejskiego. Blisko 3 godziny parlamentarnej sesji w Strasburgu poświęcono sytuacji z Polsce. Dyskusji przysłuchiwali się przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji. Dzień wcześniej, kilkudziesięcioosobowa pikieta KOD powitała w Brukseli prezydenta Andrzeja Dudę.
Andrzej Duda przyleciał do Brukseli w niedzielę wieczorem. Na poniedziałek zaplanowane miał między innymi spotkanie z przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, a także szefem NATO Jensem Stoltenbergiem, oraz naczelnym dowódcą sił NATO gen. Philipem Breedlove’em. W okolicach siedziby Rady Europejskiej manifestowali sympatycy Prawa i Sprawiedliwości. Zaledwie kilka metrów dalej, pod hasłami „Wolność, równość, demokracja” odbyła się demonstracja brukselskiego oddziału KOD-u. Jego działacze podkreślali, że także wspierają Andrzeja Dudę – ale w dążeniach do politycznej samodzielności: „Chcemy, by pamiętał swoje słowa z kampanii, że w momencie, gdy stanie się prezydentem, nie będzie przedstawicielem jednej partii, ale będzie reprezentował wszystkich Polaków” – tłumaczył jeden z organizatorów demonstracji. „Musimy pokazać swój opór i to, że się nie zgadzamy na poczynania władzy. Polacy, mimo że wybrali zmianę to nie wybrali tej zmiany, która się w tej chwili dzieje” – podkreślała jedna z pikietujących. „Zachęcaliśmy kontrdemonstrację, aby przyłączyła się do nas, ale jest niechętna” – mówili z uśmiechem brukselscy przedstawiciele KOD-u, a po manifestacji docenili politycznych przeciwników za… pomoc w promocji: „Wielkie dzięki dla kontrmanifestacji, zwróciliście na nas uwagę wszystkich mediów, tak więc Wam drodzy Rodacy, rownież serdecznie dziękujemy!” – napisał na fejsbuku Martin Mycielski.
Zaproszenie na jasną stronę mocy
Prezydencka wizyta rozpoczęła się od rozmowy w cztery oczy z szefem Rady Europejskiej. Politycy rozmawiali m.in. o polityce migracyjnej, kwestii Brexitu, czyli możliwego wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, a także o polityce energetycznej. Później, podczas konferencji prasowej, Donald Tusk zachęcał Andrzeja Dudę do “przejścia na jasną stronę mocy”, dodając, że “w Brukseli pracuje się w dzień, nie w nocy, co zapobiega spiskom”.
Nic się nie dzieje
O tym, że w Polsce nie dzieje się nic złego, demokracja ma się dobrze, a zmian, jakie wprowadza Prawo i Sprawiedliwość oczekuje większość Polaków, próbowała przekonywać we wtorek eurodeputowanych w Strasburgu premier Beata Szydło.
Pani premier zaklinała rzeczywistość. Mówiła tak, jakby zapomniała, że kampania wyborcza dawno się skończyła i nie chodzi już o wizje i obietnice” – mówi Mateusz Kijowski.
Specjalna, poświęcona sytuacji w Polsce sesja Parlamentu Europejskiego, wywołała spore emocje. Wystąpienie premier Szydło spotkało się z aplauzem antyeuropejskich frakcji oraz – zebranych na galeriach dla gości – przedstawicieli Klubów Gazety Polskiej. Tych ostatnich służby porządkowe kilkukrotnie uciszały, aby ostatecznie zagrozić usunięciem z sali obrad.
Wczesne ostrzeganie
Słowa Beaty Szydło nie przekonały jednak tych eurodeputowanych, którzy w działaniach kierowanego przez nią rządu dopatrują się zagrożenia dla polskiej demokracji. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schultz podkreślił, że po raz pierwszy wobec kraju członkowskiego UE wdrożono procedurę mechanizmu wczesnego ostrzegania w sprawie praworządności. Głównym powodem tego kroku jest konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego – głównego filaru i swoistego „bezpiecznika” demokratycznego państwa. Frans Timmermans – wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, przypomniał, że już w grudniu dwukrotnie zwracał się o wyjaśnienia do polskich władz i nie otrzymał satysfakcjonującej odpowiedzi: „Praworządność w Polsce jest zagrożona i UE widzi to zagrożenie”- ostrzega. Komisja Europejska zamierza sprawdzić także sytuację w mediach publicznych oraz zmiany w służbie cywilnej. „Pluralizm mediów i bezstronność administracji są bowiem zasadami, do przestrzegania których zobowiązuje się każde państwo unijne” – dodał.
Wspólne wartości
Polemika wokół TK ma charakter polityczny, a nie prawny. TK jest sądem prawa, a nie sądem faktów. Ocenia konstytucyjność norm prawnych” – przekonywała premier Szydło, utrzymując ponadto, że: “Wprowadzane obecnie zmiany mają przywrócić apolityczność mediów publicznych. Media wymagają zmian, które przywrócą pluralizm i rzetelność. To jedyny cel tej zmiany.
Totalitaryzm zaczyna się od wewnątrz, a niszczenie wymiaru sprawiedliwości zawsze prowadzi do upadku” – ostrzegł Beatę Szydło hiszpański eurodeputowany Esteban Gonzalez Pons. „Europa jest wspólnotą wartości, a potem dopiero rynkiem. Chciałem się upewnić, że pani premier wie, że Europa to nie Bruksela, Berlin czy Paryż, a 500 mln osób, którzy chcą tu wspólnie żyć” – dodał.
Tymczasem włoski europoseł Gianni Pittella zadeklarował: “Jesteśmy z tysiącami Polaków, którzy wyszli na ulice.” Zwrócił uwagę, że decyzje rządu Beaty Szydło niszczą historyczny dorobek Polski, a niezależność mediów i sądownictwa to podstawy państwa prawa. Zapewnił też, że Unia nie pozostawi Polski samej sobie.
Przewodniczący grupy liberalnej – Guy Verhofstadt zapewnił natomiast, że respektuje mandat rządzących, ale niepokoi go nadużywania władzy. Zwrócił uwagę, że wśród obietnic wyborczych Prawa I Sprawiedliwości nie było paraliżu Trybunału. „Błagam panią, niech pani nie słucha nas, ale większości swoich obywateli, którzy chcą, by ich kraj pozostał w światowej wspólnocie demokracji” – powiedział na zakończenie swojego wystąpienia.
Polska jest europejska
Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia rozdaliśmy europosłom listy ze stanowiskiem Komitetu Obrony Demokracji. Listami zainteresowani byli również przedstawiciele mediów. Zarówno posłowie jak i dziennikarze chcieli dowiedzieć się więcej, dopytywali o szczegóły” – mówi Katarzyna Mortoń z KOD UE. Informacje na temat sytuacji w Polsce kolportowali również przedstawiciele prawicowych Klubów Gazety Polskiej, którzy w zorganizowanych grupach przyjechali na obrady PE autokarami. „Wdawaliśmy się z nimi w dyskusje, przedstawialiśmy nasze argumenty. Tym debatom przysłuchiwały się media, niektóre nasze wypowiedzi nagrywały. Podczas samej sesji, na bieżąco informowaliśmy o jej przebiegu za pośrednictwem Twittera” – dodaje przedstawicielka Komitetu.
Nie zabrakło też oficjalnej delegacji Komitetu Obrony Demokracji z Polski – do PE pojechał lider KOD Mateusz Kijowski, wraz z Hanną Szulczewską i Radomirem Szumełdą.
Spotkaliśmy się z wieloma znamienitymi politykami. Byli bardzo życzliwi i pozytywnie nastawieni. Mieliśmy okazję mówić w imieniu Polaków, którzy czują się Europejczykami i chcą być pełnoprawnymi członkami unijnej społeczności. Rozmawialiśmy między innymi z przewodniczącym grupy liberalnej – Guyem Verhofstadtem, Rebeccą Harms, współrzewodniczącą Zielonych; z Javierem Moreno Sanchezem – sekretarzem generalnym Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim; z Josefem Weidenholzerem – wiceprzewodniczącym Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim oraz z Estebanem Gonzalesem Ponsem – działaczem Partii Ludowej. To były dobre, pełne autentycznej życzliwości spotkania” – mówi Mateusz Kijowski.

„Nie negujemy faktu, że obecne władze zostały wyłonione w demokratycznych wyborach. Nie ma w tym nic dziwnego: w demokratycznych państwach organizuje się wybory. Ale uzyskana w demokratyczny sposób władza nie może być narzędziem demontażu demokracji. Nie negujemy prawa demokratycznie wybranych władz do wprowadzania zmian. Ale zmiany te muszą być wprowadzane w ramach obowiązującego porządku prawnego, z poszanowaniem zasad demokracji i praworządności. Rządząca partia, wbrew temu co twierdzi, nie uzyskała w wyborach od społeczeństwa mandatu do zmiany konstytucji i ustroju ani do zawrócenia Polski z europejskiej drogi.
(…) Dziękujemy tym wszystkim, którzy – tak jak my – zaangażowali się w obronę demokracji w Polsce. Odrzucamy tezę wysuwaną przez władze, że krytyka poczynań polskiego rządu jest atakiem na Polskę. Przeciwnie: odbieramy troskę o stan praworządności w Polsce jako gest europejskiej solidarności” – napisał w swoim stanowisku do unijnych polityków KOD.

Zalecenia, korekty, sankcje
Jakie będą dalsze kroki UE wobec Polski? Tego jeszcze nie wiadomo. Decyzje zapadną w najbliższych tygodniach – a poznamy je prawdopodobnie w połowie marca.
Komisja Europejska na pewno weźmie pod uwagę opinię Komisji Weneckiej Rady Europy, która ocenia prawo wprowadzane w państwach należących do Rady Europy. Jeśli komisja potwierdzi obawy Brukseli – kolegium komisarzy poprosi polskie władze o skorygowanie prawa. Brak reakcji może skutkować wydaniem formalnych rekomendacji, z konkretnym terminem na wprowadzenie poprawek. Gdyby i te działania Komisji Europejskiej nie przyniosły skutku, możliwe jest nałożenie sankcji na państwo członkowskie – odebranie prawa głosu w Radzie Europy.
Jak tłumaczy dr Konrad Niklewicz z Instytutu Obywatelskiego, na decyzję Komisji Europejskiej o rozpoczęciu procedury sprawdzającej mogła wpłynąć postawa polskiego rządu, uznana wręcz przez niektóre zachodnioeuropejskie media za arogancką. Frans Timmermans – wiceprzewodniczący KE, o liście który dostał od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, powiedział: „Otrzymałem odpowiedź na wszystko oprócz moich pytań”.

Ewa Szaniawska, Magda Topińska, Małgorzata Szafrańska